Kiedy byłam małą dziewczynką co roku w okolicy Tłustego Czwartku męczyłam babcię o róże karnawałowe. Babcia co roku próbowała mnie przekonać, że faworki są lepszym pomysłem, bo znacznie mniej przy nich pracy. Nie dziwię jej się! Faworki robiła w mig. Jej babcine, spracowane ręce uwijały się jak w ukropie wycinając i zakręcając ciasteczka. Róże to co innego! Wycinanie kółek odpowiedniej wielkości, nacinanie, składanie... faktycznie z różami zawsze było więcej pracy. No ale czego babcie nie robią dla wnuczek!
Moja babcia nie była typową babcią "do rozpieszczania". Pewnie dlatego, że mieszkała z nami
i miała nas na co dzień - bardziej pomagała w wychowywaniu niż nas rozpieszczała. Wiedziałyśmy z siostrami, czego wolno, a czego nie, ale z drugiej strony babcia często spełniała nasze zachcianki. Latem robiła nam spódniczki z liści paproci, żebyśmy mogły się bawić w rozbitków na bezludnej wyspie i pokazała jak zrobić szałas w lesie. Zimą obowiązkowym punktem były faworki, a jak się udało ją namówić to także róże karnawałowe. Przypomniałam je sobie podczas weekendu u moich rodziców. W tej samej kuchni, w której robiłam je z babcią przygotowałam z dziećmi te cudne ciasteczka. Moja wersja zamiast wiśni z babcinej konfitury ma na środku lśniące, wściekle czerwone kandyzowane czereśnie - taki współczesny akcent w tradycyjnym przepisie.
Składniki:
2 pełne szklanki mąki pszennej
1 szklanka gęstej śmietany 18%
3 żółtka
proszek do pieczenia (odrobina, tyle co na czubek łyżeczki)
1-1,5 łyżki spirytusu
cukier puder do posypania
wiśnie z konfitury, suszone wiśnie albo kandyzowane czereśnie
olej do smażenia
1 białko do lepienia
Przygotowania:
Mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia, dodać śmietanę, żółtka i spirytus. Zagnieść gładkie ciasto. W razie potrzeby dodać trochę mąki. Rozwałkować na cieniutki placek. Wycinać kółeczka w trzech wielkościach (u mnie jako wycinarki posłużyły szeroka szklanka, kieliszek do wina i kieliszek do wódki). Większe kółeczka naciąć po brzegach w 6 miejscach, najmniejsze w czterech. Trzeba uważać, żeby nie wyciąć za mocno, środek powinien zostać cały. Środek największego koła posmarować białkiem. Przykleić średnie kółeczko, które także na środku smarujemy białkiem. Przykleić najmniejsze kółko docisnąć w centralnym punkcie, żeby warstwy się dobrze przykleiły - jak na zdjęciach:
Smażymy róże na głębokim tłuszczu z obu stron, aż lekko się zrumienią. Wrzucamy na olej tylko po kilka sztuk. Po zdjęciu z patelni odsączamy nadmiar tłuszczu na papierowym ręczniku. Kiedy ciastka trochę ostygną, posypujemy je cukrem pudrem i dekorujemy wiśniami lub czereśniami.